11 grudnia w stolicy odbyły się po raz pierwszy targi akcesoriów dla psów i warsztaty dla właścicieli czyli po prostu Łapa Targ. Wstęp był bezpłatny i można było zabrać ze sobą czworonoga aby lepiej dopasować kolor smyczy czy atrakcyjność zabawki :)
Gdy tylko zobaczyłam zaproszenie do wydarzenia na facebook'u i przeczytałam krótki opis od razu wiedziałam, że chce tam być! Oczywiście razem z Apaczem :) Z racji, że od Warszawy dzieli nas półtorej godziny jazdy samochodem plan był całkiem realistyczny. Dni mijały a na fejsie przybywało coraz więcej postów i informacji na temat targów. Pewnego dnia ukazała nam się nowina iż na Łapa Targ odbędzie się wykład Makulskich! Wtedy zaczęłam truć Norbiemu i praktycznie postawiłam go pod ścianą :D Szybka analiza, co gdzie za ile i postanowione. Jedziemy. Im bliżej niedzieli tym więcej miałam dylematów. Zastanawiałam się czy Apacz poradzi sobie w nowym otoczeniu, wśród wielu obcych ludzi i psów. Czy nie będzie to dla niego zbyt stresujące itd. Jak to mówią - nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz ;)
Niedziela od rana była bardzo deszczowa. Pomyślałam sobie, że to idealna pogoda na spędzenie dnia na warszawskich salonach. Podróż przebiegła nam bezproblemowo, trafiliśmy do celu, trochę gorzej było z miejscem parkingowym ale po kilku okrążeniach i to nam się udało. Wysiadając z auta założeniem był najpierw spacer z psem. Oboje zaczęliśmy nerwowo przeszukiwać kieszenie i okazało się, że żadne z nas nie ma woreczków na psie kupki. No ładnie, przyjechali do stolicy i nie mają jak posprzątać po psie! Wiecie, nie te kurtki, nie te nerki, rano rach-ciach i się zapomniało. Okej, kupimy - pomyśleliśmy. Szybka rundka w deszczu i wchodzimy do środka.
Uśpiony Apaczosaurus rex na pokładzie :) |
Gdy weszliśmy na trzecie piętro gdzie odbywało się całe wydarzenie okazało się, że żadne z nas nie spodziewało się tak ogromnej ilości ludzi i psów. My stanęliśmy zaskoczeni, Apacz wystraszony próbował chować się w choince. W korytarzu miedzy wystawcami było tak tłoczno, że aż ciemno. Psy między nogami, ludzie ocierający się o siebie. Kompletnie ciasno. Wymyśliliśmy aby podziwiać dzieła zamiennie. Pies czuł się zdecydowanie niekomfortowo więc jeden wyszedł z powrotem na spacer a drugi członek plemienia mógł spokojnie pooglądać, o ile dopchał się do któregoś ze stoisk ;) Ja jako świeża w temacie psich akcesoriów, ręcznie robionych cudeniek byłam zachwycona każdą marką jaka tam była, a było ich aż 20! Oczy mi się świeciły niczym lampki na choince i chwała, że postawiłam sobie limit pieniężny bo mogłoby by to się skończyć śmiercią tragiczną mojego portfela :) Pooglądali i zmokli na dworze więc zrobili ponowną próbę wejścia we trójkę. Na końcu korytarza obstawionego stoiskami znajdowała się sala wykładowa, która była znacznie cichsza i mniej zatłoczona niż serce targów. Wymyśliliśmy więc, że sprawnie czmychniemy na pustą salkę i odpoczniemy z psiakiem. Mieliśmy chwilę czasu do warsztatów o psiej motywacji w sporcie więc w międzyczasie poczyniliśmy pierwsze zakupy! Na pierwszy rzut poszła torba z napisem ''WSZĘDZIE DOBRZE ALE Z PSEM NAJLEPIEJ'' od Piesnaurlopie.pl. Torba jest - można ładować w nią kolejne zdobycze :D
Niestety spóźniliśmy się na pierwsze warsztaty prowadzone przez Magdalenę Berecką "Pies też człowiek, czyli o najczęstszych problemach w komunikacji". Bardzo chciałam posłuchać o tak istotnych rzeczach w relacji człowieka z psem. Trudno, były kolejne ;) O godzinie 14. zaczęła się bardzo ciekawa prezentacja Ani Radomskiej ''Warsztaty psiej motywacji i wstęp do psich sportów''. Apacz pięknie przeczekał cały wykład. Najpierw rozpracował przysmak suszony (pierwszy raz jadł penisa wołowego) po czym bacznie obserwował otoczenie. Po wszystkim poszliśmy na kolejną przechadzkę ulicami Warszawy (na szczęście już z woreczkami), posililiśmy się i wróciliśmy na targi. Do Makulskich zostało sporo czasu więc nie mogłam nie przeznaczyć go na kolejne śliczne akcesoria. Wybór był prosty - obroża od Hauever we wzorze o nazwie... uwaga, uwaga: ''ścieżka apacza'' - idealna dla Apacza :) Zażyczyliśmy sobie taśmę o szerokości 35mm i gotowa była do odebrania po 1/2 godzinach! Wspaniali ludzie za małe opóźnienie dorzucili nam taki gratis, że szok! Mamy komplecik <3 Dzię-ku-je-my Hau!!!
Spędziliśmy trochę czasu w sali wykładowej rozmawiając to z jednymi to z drugimi. Cudowne jest to jak wspólna pasja zbliża ludzi do siebie i daje pełno tematów do rozmów. Przed 16 zjawili się Aleks z Michałem. Niby się nie znamy a czułam jakbym witała się ze starymi znajomymi :) Mega ludzie! Tak mili i uśmiechnięci, że nie tylko my obdarzyliśmy ich ogromną sympatią. Gdy Ola przykucnęła Apacz oszalał na jej punkcie! Dosłownie! Jeszcze nigdy się tak przy nas nie zachowywał, tym bardziej w stosunku do obcych sobie osób. Po sekundzie zaczął wić się jak wąż, wchodzić pod rękę, położył się na plecach i zamiatał podłogę ogonem. Byliśmy w szczerym szoku, że On tak potrafi ;) Zamieniliśmy kilka zdań i zajęliśmy honorowe miejsca w pierwszym rzędzie :D Nie żeby się pchać i szukać ''fejmu'', to tak z doświadczenia po poprzednim wykładzie - Api nie mieścił się miedzy krzesłami a dookoła było pełno piesków, które go rozpraszały. Na przodzie było dużo miejsca i mniej innych czworonogów więc mógł się chłopak w spokoju kimnąć (po zjedzeniu suszonego ogona) ;)
Podczas pokazu zdjęć i opowieści McUlskich byłam tak zauroczona i rozmarzona, że zapomniałam o jakichkolwiek zdjęciach na pamiątkę! Niecała godzinka minęła niczym 5 minut o poranku. Takich podróżników to ja bym mogła słuchać dzień i noc bez przerwy :) Mieliśmy zaszczyt dowiedzieć się o tych najfajniejszych wyjazdach, najładniejszych miejscach jak i o wpadkach. Mam nadzieję, że odwiedzimy kiedyś choć jedno z tak wspaniałych miejsc. Po całym zdarzeniu cyknęliśmy sobie wspólne zdjęcie w blasku rzutnika i pożegnaliśmy się - Apacz zrobił to równie czule jak podczas przywitania :)
Zdecydowaliśmy nie zostawać już na ostatnim wystąpieniu inspektorów Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ Animals ze względu na podróż powrotną do domu, obowiązków i szarej rzeczywistości. Na osłodę tuż przed wyjściem podeszliśmy do stoiska Le Petit Pet i po raz kolejny przyjrzałam się z bliska woreczkom na przysmaki. Przez te parę godzin utwierdzaliśmy się nawzajem w przekonaniu, że noszenie parówek w torebce foliowej a torebkę w kieszeni jest znacznie utrudniające w szybkim nagrodzeniu psa za pozytywne zachowanie podczas treningów na świeżym powietrzu. Padło więc na wzór w miętową jodełkę w rozmiarze M. Po kilku użytkowaniach mogę stwierdzić, że jest to naprawdę przydatny gadżet :)
Apacz w wielkim mieście |
Korciło mnie wiele pięknych wspaniałości i jakbym tylko mogła to załadowałbym samochód po sam dach łupami z targów. Był to mega pozytywny dzień, poznaliśmy wiele dobrych duszyczek i upewniliśmy się, że mamy bardzo dzielnego psa. Nie dość, że radzi sobie w nowych sytuacjach, szybko się adaptuje to jest spokojny i miły dla innych ludzi i psów. Pies na medal ;) Mam nadzieję, że będą kolejne edycje Łapa Targ. Zacieram rączki i chyba zacznę prowadzić skarbonkę ;)
Czy ktoś z Was również tam był?
Jeśli nie to serdecznie polecam wydarzenia tego typu :)
My też tam byłyśmy :) mamy rzut beretem, bo z warszawskiego Grochowa do centrum nie jest daleko. Super impreza! Czekamy na nasz komplecik (Wizja Szamana) od Hauever ;) ich taśmy na żywo wyglądają jeszcze lepiej niż na zdjęciach! pozdrawiamy Anka & Tajga
OdpowiedzUsuńhttp://tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com/
Super, że macie tak blisko! Grzechem byłoby nie przyjść na targi ;) O tak! Wizja szamana jest mega, szczególnie na pochmurne dni :)
UsuńPozdrawiam Was, dziewczyny :)
Super było Was poznać!!! :)))) I do następnego! Ściskam Was! Apacza wyjątkowo serdecznie! :) I buziaki! <3
OdpowiedzUsuńI vice versa! <3 Przekazane Apaczowi - aż ciężko westchnął ;)
UsuńBuziaki dla Was i Lusieńki :*
My tez bylismy! Wzbogacilam nasza psia szafe o cudowna obrozke w ananasy na mietow tle od Modnej kozy i piekny mietowy szarpak z kolorowym pastelowym futerkiem od dog style, wyjazd i wrazenia mega pozytywne ^^ Pozdrawiam razem z Winterem
OdpowiedzUsuńSuper! Ananasy muszą być mega. Szkoda, że ich nie znalazłam. A szarpaki oglądałam bardzo uważnie i trafiły na moją listę oczekujących razem z piłeczkami od Lilly Pet Shop ;)
UsuńPozdrawiam Was również i dziękuję za odwiedziny :)
Ach ale Wam zazdroszczę tych targów! Gdyby nie to, że w pracy mam masakrę przed świętami na pewno byśmy przyjechali, ale nic straconego czekamy na następną edycję :) A co do Apacza to trafił Wam się pies idealny. Nie dość, że przepiękny to jeszcze tak dobrze radzacy sobie w trudnych sytuacjach. Wyściskajcie go ode mnie i uściski dla Was oczywiście.
OdpowiedzUsuńp.s. Apacz w tym komplecie od Hauever...najpiękniejsze połączenie :)
Prawdę mówiąc miałam cichą nadzieję, że się tam spotkamy. Trudno, będzie jeszcze nie jedna okazja ;)
UsuńOj tak! Szczęściarze z nas! Sami nie możemy uwierzyć, że on taki idealny <3
Dziękujemy kochana, uściski dla Was :*