środa, 22 marca 2017

Witaj wiosno - rowerowanie



Nigdy nie byłam zwolenniczką biegania. Czy to zawodowego, czy amatorskiego a tym bardziej dla fun'u.
Odkąd pamiętam tylko pod przymusem - w szkole - biegałam najkrótsze dystanse ze względu na astmę i do tej pory czuję wielką niechęć kiedy muszę pokonać szybkim tempem większy dystans. Adoptując psa byłam w pełni świadoma, że jest on mieszańcem rasy sportowej wymagającej dużo ruchu. Jednak tak się szczęśliwie złożyło, że mam chłopaka, który uprawia różne sporty. Co prawda bieganie nie jest jego główną pasją ale według mnie idzie mu doprawdy zacnie ;) Od początku myślałam sobie, że ja będę jeździć na rowerze, rolkach itp. z pieskiem przy boku a mój chłopak będzie z nim tradycyjnie biegał. Przez kilka pierwszych dni ze świadomością, że pies jest zastany (po paru miesiącach spędzonych w schronisku) i łaknie poczuć smak prawdziwego, aktywnego trybu życia - zmusiłam się do biegania chociaż raz dziennie po kilka krótkich odcinków. Okazało się, ze Apacz lubi zapindalać niczym rakieta a spokojny równomierny trucht go zwyczajnie nudzi. Wywnioskowałam, że woli na maksa albo wcale, wszystko albo nic! Zdecydowanie wolał się bawić w nagłe zrywy, szybkie susy i hamowanie w miejscu. Przepychanki, skoki to jego bajka. Skoro moje tempo go nie zadowalało postanowiłam wsiąść na dwukołowca i sprawdzić jak zareaguje na taką aktywność.


PRZYGOTOWANIA 




Wiele czytałam i dowiadywałam się jak zacząć z psem coś nowego. Bardzo zapadł mi w pamięć tekst Gosi z Hartczakrowa o tym jak zacząć wspólną przygodę z rowerem czy dziewczyn z CoPiesNaTo o tym jak przyzwyczaić czworonoga do odkurzacza (do czego się oczywiście odniosłam w 100% w życiu codziennym). Postanowiliśmy więc rozpocząć malutkimi kroczkami, jak każdą nowość w jego psim życiu. Powolne wcielanie nowych bodźców wymaga sporo cierpliwości za to owocuje przyjemnością dla obu stron na wiele kolejnych lat ;) Warto poczytać ciekawe artykuły, rady doświadczonych psiarzy czy obejrzeć filmik na ten temat Kasi z Piesologii. Proponuję więc dużo wolnego czasu, dobrego humoru i super smakołyków na odwagę ;) 





POCZĄTKI




Na pierwszym spotkaniu rower był prowadzony przez jedną osobę a pies przed drugą. Obchodziliśmy, wąchaliśmy nowy sprzęt treningowy i skarmialiśmy smaczkami przy każdym zbliżeniu psa do jednośladu. Podczas tego spaceru nie zauważyłam żadnego lęku ani nawet zdziwienia ze strony Apacza. Kolejnym razem posunęliśmy się o krok dalej. Jedna osoba powoli jadąca na rowerze a druga prowadząca psa obok. Historia się powtórzyła - żadnych negatywnych wrażeń więc lecimy z tematem! Rowerzysta zaczął pedałować szybciej a pies z drugim człowiekiem biec. Zwracaliśmy uwagę aby futrzak zawsze był po prawej stronie roweru. Apacz ma to do siebie, że jak biegnie to nie zwraca uwagi na to co go otacza, mknie przed siebie, nie węszy, nie zatrzymuje się i nie zbacza raptownie z trasy. Zauważyłam, że przy rowerze jest jeszcze bardziej skupiony i zaangażowany w bieg naprzód. Wszystko szło tak gładko jak nawet nie śmiałam sobie wyobrażać. Nie wiem czy kiedyś ktoś już to z nim przerabiał czy Apoloniuszek ma taki wrodzony talent ale cieszyło mnie niezmiernie gdy na następnym treningu mogliśmy oboje wsiąść na rowery z psem przy boku. Możliwe jest, że w przeszłości miał już do czynienia z jednośladem bo na swojej drodze nie napotkaliśmy żadnych, ale to ŻADNYCH problemów ani nieporozumień!





CODZIENNOŚĆ




Aktualnie używamy roweru jako urozmaicenia w codziennym życiu. Nie ćwiczymy z nim codziennie aby też nie stało się to zbyt monotonne dla pieska. Myślę, że to też jest zasługą tego jak Apacz aktualnie reaguje na widok roweru. Jak tylko wyciągam go z garażu Api się bardzo cieszy, przebiera łapkami i skacze podekscytowany. Zdecydowanie częściej zdarza nam się tą aktywność praktykować u rodziców w lesie więc tym większa radość po obu stronach. Każdy nasz rowerowy trening zaczynamy i kończymy na spokojnym marszu aby pies miał szansę się rozgrzać i załatwić swoje potrzeby fizjologiczne a po bieganiu troszkę ochłonąć i uspokoić emocje przed powrotem do domu. Gdy tylko wsiadam na rower Apacz wystrzela niczym z procy, biegnie przede mną i napiera ciągnąc rower. Pozwalam mu na to widząc ile frajdy mu to sprawia. Po kilku kilometrach biegnie kłusem po prawej stronie przeplatając czasami przyspieszenia i zwolnienia tempa. Jak dotychczas udało nam się osiągnąć maksymalne tempo 28 km/h! Dystans jaki pokonujemy w zależności od warunków - średnio jest to około 10 km, a najwięcej do tej pory przejechaliśmy 19 km odwiedzając Smardzewice. Przy każdej zmianie tempa i kierunku używamy odpowiednich komend, na które pies uczy się reagować z coraz lepszymi efektami. 








ATRYBUTY




Niezbędny jest w tym przypadku porządny rower. Mówiąc porządny mam na myśli stu procentową sprawność. Hamulce przede wszystkim! Zdarzyć się może, że coś niespodziewanie wyskoczy na ścieżkę, pies się wystraszy, zatrzyma, odskoczy itd więc tu hamulce muszą być w idealnym stanie. Zdecydowanie polecam przypinać psa do smyczy amortyzowanej aby w razie wyżej wymienionych wypadków nie fundować niepotrzebnie nieprzyjemnych szarpnięć. Ja najbardziej lubię smycz zahaczać o środek kierownicy i ręce mieć w pogotowiu na manetkach. Pańcio woli smycz trzymać w jednej ręce i mieć możliwość reakcji czy puszczenia w nieoczekiwanym momencie. Nie mieliśmy jeszcze okazji testować specjalnych zapięć do roweru więc tu się nie wypowiem co lepsze. Konieczne jest posiadanie przy sobie wody dla psa (gdyby w lesie nie było kałuży) i w naszym przypadku również smaczki w nagrodę oraz jako posiłek regeneracyjny w trakcie przerwy. Jestem wielką zwolenniczką szelek zamiast obroży, przynajmniej w trakcie aktywnych treningów na świeżym powietrzu. Nie wyobrażam sobie aby pies pociągnął się (celowo czy też przypadkiem) będąc ubranym tylko w obrożę. My posiadamy szelki Hurtta Active i sprawdzają się bardzo dobrze. Z czystym sumieniem polecam. Jako fajny dodatek zachwalamy aplikację Endomondo na smartfonie, która mierzy nam ilość pokonanych kilometrów, liczy czas i prędkość. Fajnie jest porównać sobie wyniki z poprzednimi, cieszyć się z nowych rekordów i wyznaczać nowe trasy.




To tylko nasze skromne doświadczenia zebrane w ciągu trzech miesięcy. Z pewnością wiele jeszcze nie wiemy i nie potrafimy ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze ;) Początek wiosny to idealny czas na zmiany i nowości w naszym życiu! Razem z pierwszymi promieniami słońca przypływa pozytywna energia. Warto ją wykorzystać najlepiej jak tylko można. A jazda na rowerze jest jedną z tych rzeczy, która zdecydowanie poprawia humor i wytwarza więcej endorfin. Tym bardziej jeśli robimy to w towarzystwie najlepszego, czworonożnego przyjaciela. A więc do dzieła! 


Jakie są Wasze doświadczenia? 
Próbowaliście jeździć na rowerze z psem czy dopiero planujecie zacząć? 
Chętnie poczytam jakie macie wrażenia i wspomnienia z tym związane ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz