czwartek, 25 maja 2017

Majówka 3 w 1


A właściwie to 4 w 1 :) Ale zacznijmy od początku.



Naszą pierwszą psią majówkę zaczęliśmy planować już dużo wcześniej. W początkowym zamyśle były w miarę bliskie góry co by nie spędzić pół dnia w podroży ale poczuć jak to jest z psem na prawdziwym górskim szlaku. Chciałam ponownie odwiedzić Beskid Śląski. Byliśmy tam jeszcze przed powstaniem Plemienia i wspomnienia mamy wspaniałe a szlaków pełno jeszcze nie sprawdzonych. W dodatku to jakieś 3-4 godziny drogi od domu więc idealnie na kilkudniowy wyjazd. Niestety ostatnie dni kwietnia były bardzo marne pod względem pogody i początek maja nie zapowiadał się lepszy. Sprawdzałam prognozy pogody i warunki w górach. Jedyne informacje jakie widziałam to śnieg wysoko w górach, niżej roztopy i zagrożenie lawinowe. Z racji, że jesteśmy zwykłymi laikami woleliśmy nie ryzykować bez doświadczenia ani odpowiedniego sprzętu. Na dzień przed weekendem padła decyzja o rezygnacji z gór, niestety.






Nastąpiła więc szybka burza mózgów i przegląd sieci. Na pomoc przyszli niezastąpieni fachowcy od spraw wycieczkowych - Makulscy <3 Wyznaczyliśmy azymut na Lubelszczyznę! Ale co to za trip do jednego miasta na kilka dni? Bezsens. Postanowiliśmy więc zaliczyć 3 miasta w 4 dni z noclegiem w jednym miejscu gdzieś pomiędzy. Nasze trio to Nałęczów, Kazimierz Dolny i Lublin. W piątkowy wieczór mieliśmy główny zarys wycieczki a w sobotę z samego rana szukałam noclegu. O dziwo poszło gładko i zarezerwowałam pokój w ''Willi Kolorowej'' w Nałęczowie. Opłata za psa wynosiła dodatkowe 10 złotych za noc. W ten dzień szukałam psiolubnych miejsc wartych zobaczenia w każdym z miast. Zapisywałam gdzie iść, gdzie zjeść, co zobaczyć itd. Był to nasz pierwszy dłuższy wyjazd razem z czworonogiem więc chciałam być dobrze przygotowana i prawdę mówiąc nie wymaga to zbyt wielkiego wysiłku. Mając internet mamy wszystko podane jak na tacy. Wystarczy wpisać hasło w wyszukiwarce a w odpowiedzi znajdujemy pełno propozycji, opisów i recenzji. Wszystko jak na dłoni! Nic tylko brać psa i w drogę!



Wyruszyliśmy w niedzielę o poranku. Koncepcja była taka aby pierwszy dzień spędzić w Nałęczowie, drugi w Kazimierzu a dwa ostatnie w Lublinie bo większe miasto i więcej zwiedzania. W grę wchodziła zamiana dnia drugiego z trzecim zależnie od pogody. Zależało mi aby w słoneczny dzień zaliczyć Kazimierz Dolny ze względu na spacer czy piknik nad Wisłą. Podróż zleciała nam całkiem przyjemnie. Apacz większość trasy kimał na tylnej kanapie i dopiero pod koniec zaczął się troszkę wiercić. Bez problemu znaleźliśmy naszą kwaterę a stamtąd ruszyliśmy zwiedzać pierwsze punkty z mojej listy. Pogoda była dość zmienna ale na szczęście przeważały momenty bezdeszczowe a nawet słoneczne :)





Udało się zrealizować cały plan majówkowy a nawet więcej! Jeden dzień w Lublinie okazał się być wystarczającym czasem na zwiedzanie go z psem dzięki czemu w dzień wyjazdu na szybko zlokalizowaliśmy kolejne miasto warte uwagi. Akurat po drodze mieliśmy Puławy. Wyniuchałam w sieci Park Czartoryskich w centrum miasta a w nim wiele atrakcji. Tym oto sposobem zaliczyliśmy super dwugodzinny spacer w Puławach przed powrotem do domu. 



Wróciliśmy zmęczeni ale bardzo zadowoleni z naszego pierwszego plemieniowego tripa :) Skoro nawet Apacz padł to musiało być super!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz