wtorek, 6 czerwca 2017

O wilku mowa #MAJ



To już trzeci wpis z serii O wilku mowa! Dla niewtajemniczonych jest to podsumowanie minionego miesiąca w kilku zdaniach. Jak zwykle będzie o nowościach i przygodach Plemienia Apacza ❤


Maj to zdecydowanie jeden z fajniejszych miesięcy w roku. Wszystko kwitnie, na dworze robi się kolorowo a temperatura śmiało rośnie. Jednym z większych jego plusów jest to, że zaczyna się od majówki czyli kilku dni wolnych od pracy i szkoły. Wszyscy planują wyjazdy, grillowanie, smażing i plażing. My również planowaliśmy swoją pierwszą majówkę z Apaczem na czele. Tak się zdarzyło, że kilka dni wcześniej pogoda ostro się załamała i w ostatniej chwili musieliśmy zmieniać plany. W efekcie przenikliwego przeszukiwania internetu padł pomysł na zwiedzenie kilku miast na lubelszczyźnie. Spędziliśmy więc cztery dni na poznawaniu Nałęczowa, Lublina, Kazimierza Dolnego a na koniec zahaczyliśmy o Puławy. Do tej pory na blogu - o TUTAJ - jest ogólne podsumowanie tych naszych wojaży aczkolwiek w niedalekiej przyszłości planuję opisać każdy dzień nieco bardziej szczegółowo ;)








W tym miesiącu padło grube postanowienie! Wszak zdecydowaliśmy zmienić psu dietę. Do tej pory w misce znajdowała się surowizna z suplementami, jajeczkiem itd. Pierwsze 2-3 miesiące były super bo pies wszystko zjadał bez marudzenia. My widzieliśmy wiele zalet i pozytywnych zmian w jego ciele i kondycji sierści. Jednak pieseł szybko się znudził (mimo urozmaiceń w pochodzeniu mięsa) i zaczął coraz bardziej wybrzydzać, coraz więcej zostawiać i ponownie gubić tak ważne dla nas kilogramy. Gdy na naszym pierwszym Dog Trekkingu Apacz dostał od Kasi Bohunowej tackę pół-wilgotnej karmy Alpha Spirit oniemiałam z wrażenia jak szybko i z jakim apetytem pochłonął jej zawartość! Pomyślałam wtedy, że może to wiąże się z pokonanymi kilometrami lub bliską obecnością drugiego psa. Jednak kiedy podczas kolejnych dni Apacz kompletnie zaprotestował przeciwko barfnej diecie postanowiliśmy kupić kilka tacek Alphy na próbę. I było to dobre posunięcie. Od miesiąca w psiej misce znajduje się pół-wilgotna multiproteinowa karma i znika systematycznie. Mam nadzieję, że tym razem się psu nie odwidzi bo ja jestem bardzo zadowolona z jej rezultatów.





Z racji zbliżającego się lata psina dostała nowe odzienie. Tam-da-da-dam.. kamizelkę ratunkową! Mimo, iż jaśnie Apacz nie pływa jak zawodowiec a wręcz w ogóle to pokładam wielkie nadzieje, że za sprawą właśnie tej kamizelki przekona się, że oderwać łapki od podłoża tez jest fajnie, przyjemnie i bezpiecznie ;) 




Pewnego pięknego weekendu pojechaliśmy nad Zalew Sulejowski. Nie tylko z psem ale i z namiotem! Trochę się obawiałam jak Apacz spędzi swoją pierwszą noc (tak mniemam) w namiocie, czy będzie próbował się wydostać i czy będzie reagował na odgłosy dochodzące z zewnątrz. Okazało się, że bezpodstawnie się przejmowałam i niepotrzebnie przebudzałam się w ciągu nocy z nerwowym szukaniem psa :) Wszystko przebiegło pomyślnie i jak przystało na Plemię Apacza w ''tipi'' czujemy się niczym ryba w wodzie ;) Za nami już drugi taki weekend spędzony na polu kempingowym i tylko utwierdzam się w przekonaniu, ze wszyscy lubimy to równie mocno! Apaczek cały dzień jest na opcji czuwania i pilnowania dobytku więc po zasunięciu tropiku śpi jak suseł i nie spieszno mu do wyjścia - ostatnio dzieciak obudził się koło 10!







W tym miesiącu po raz drugi wzięliśmy udział w marszu z psem na orientację. Tym razem był to Dog Orient w łódzkim Lesie Łagiewnickim. Jak się później okazało otarliśmy się o podium w kategorii par! Zdobyliśmy 15 punktów na 18 możliwych choć trasa nie należała do łatwych a i punkty były mocno pochowane między drzewami czy też w wąwozie. Impreza była naprawdę mega a na dodatek podali nam pierogi. Z truskawkami! Czego chcieć więcej :) Tu szersza relacja.






Wspomnę na koniec, że dokładnie 15 maja minęło pół roku od adopcji Apacza ze schroniska! Cały czas podtrzymuję to co mówiłam wcześniej. Absolutnie niczego nie żałuję! Było to najpiękniejsze pół roku jakie mogłam sobie wymarzyć. Kolejno spełniam drobne marzenia związane z psem, o których kiedyś tylko śniłam. Wspólne wyjazdy i wędrówki to jest to co uwielbiam najbardziej. Nie zamieniłabym tego na nic i niecierpliwie wyczekuję kolejnych wspólnych przygód z najlepszym przyjacielem na świecie ❣ 






Czy Wy też lubicie maj? Jak spędziliście majówkę?


  

4 komentarze:

  1. U nas maj ''taki se'' - albo gorąco i duszno albo mokro i deszczowo :) Ciężko z tym jedzeniem macie - u nas na szczęście jest ok i od długiego czasu nie było buntu.

    Aż dziwne, że surowizna zbrzydła psu - Levi dostaje szału jak tylko miskę widzi. Najchętniej by fikołka zrobił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to racja co do pogody było różnie - nie było spaceru bez zaliczenia wejścia do rzeki ;)
      Może to dobry pomysł na nową sztuczkę dla Leviego hehe :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jeszcze bym zapomniał o majowej pladze kleszczy...

      U nas tylko stawy są - takie syfiaste i mocno śmierdzące :(

      Usuń
    3. U nas tez jest mnóstwo tego dziadostwa i foresto sobie nie radzi niestety..
      Współczuję śmierdzących, kwitnących stawów! Rzeka tylko miejscami nie nadaje się do wodowania ;)

      Usuń